Kiedy zakładałem subkonto w fundacji Avalon, nie byłem pewien czy to dobry pomysł. Wynikało to z obawy przed tym, jak zareagują ludzie. Samo rozdawanie ulotek i mówienie żeby przekazać jeden procent z podatku nie jest wcale takie proste. Choć świadomość że to nic nie kosztuje oraz tego że 1% przekazuje tylko 38% osób do tego upoważnionych, trochę pomaga, to i tak trzeba przełamać coś w sobie.
Poza tym, kto o zdrowych zmysłach, zbiera na
mieszkanie?... :)
Ludzie zbierają na nowy wózek, rehabilitacje czy operacje.
Patrząc na to w ten sposób, można pomyśleć, że zbieranie na mieszkanie to wymysł nie z tej ziemi.
Mieszkanie, mieszkanie, mieszkanie…
Ale gdyby spojrzeć na to inaczej, to nas cel nie różni
się wcale aż tak bardzo od innych.
Bo przecież nasze marzenie tak naprawdę nie polega na posiadaniu
mieszkania – chodzi o to co może ono zmienić w naszym życiu – a może dużo :))
Najgorsze w chorobie są przerzuty na głowę…
Chodzi mi o zamykanie się na świat na ludzi, o poddawanie
się problemom które dotykają wszystkich, nie dąży się do spełniania siebie,
chorobę ma się w głowie…
To że nie możemy podnieść ręki nie znaczy wcale że nie możemy żyć aktywnie, decydować o sobie samym…
W tym roku informowanie o naszej zbiórce przychodzi mi znacznie łatwiej, chyba głównie za sprawą pozytywnego odbioru naszej akcji oraz wsparciu przyjaciół i znajomych.